„Mini wersja zalotki MAC” to nic innego jak mniejsza wersja MAC-owskiej zalotki, która według producenta została zaprojektowana do podnoszenia i podkręcania krótszych, trudniej dostępnych rzęs w wewnętrznych kącikach oczu. Działanie jej ma być równie płynnie, co zalotką o regularnym rozmiarze. Ale czy tak rzeczywiście jest? Zobaczmy…
Pierwsze wrażenie
Wchodząc do salonu MAC w warszawskich Złotych Tarasach byłam przekonana, że chcę kupić w nim zalotkę, ale tą większą. Jednak pani ekspedientka mocno mnie przekonywała, że jej mniejsza wersja jest bardziej dokładna i sprawdzi się zdecydowanie lepiej. Początkowo, gdy spojrzałam na to malutkie, metalowe „stworzenie” byłam przekonana, że przy moich długich i prostych jak druty rzęsach będę musiała się nią dużo napracować aby uzyskać oczekiwany efekt podkręcenia. Pomysł więc uznałam za mało praktyczny i odpowiedziałam: „Hmm, zastanowię się chwilkę”, po czym udałam się w stronę pigmentów. Podchodząc do kasy z innymi produktami stwierdziłam, że jednak dam jej szansę, a następnie sięgnęłam po „gwiazdę” niniejszego artykułu. Wyjmując ją z opakowania w domu stwierdziłam, że jest naprawdę porządnie wykonana i płynnie się jej używa.
Zalety
Z pewnością zalotka MAC ma ich wiele. Zacznę od najważniejszego, czyli miękkości tworzywa z jakiego wykonana jest „gumka” dociskająca rzęsy. Ta gumowo – gąbczasta struktura w postaci paska chroniącego włoski przed metalem jest idealna dla funkcji jaką spełnia. Bardziej miękkiej dotąd nie spotkałam. Dodatkowo dołączony został jeszcze jeden pasek do wymiany, gdy ten zamieszczony w zalotce się zużyje. Jak można się domyślić, jest to element którego zużycie sprawia, że musimy kupić całą nową zalotkę. Często sama metalowa część zalotki jest jeszcze w doskonałym stanie, ale paski chroniące rzęsy się niszczą, a dokupić odpowiednich niestety nie mamy możliwości. Ruchy wykonywane bardzo wygodnymi kółkami uchwytu są płynne i prepozycyjne. Aby udało się docisnąć włoski zbyt mocno, trzeba się naprawdę napracować i mieć zero doświadczenia z zalotką i to jakąkolwiek. Dzięki temu, że jest niewielka, łatwo nią chwycić najmniejsze i najkrótsze rzęsy.
Wady
Tych zdecydowanie mniej, a w zasadzie tylko dwie. Jedną z wad jest fakt, iż aby uzyskać efekt starannie uniesionych rzęs trzeba się troszkę nagimnastykować kilkukrotnie łapiąc zalotką włoski partia po partii i wywijając je. Ja, przy długich ale bardzo prostych rzęsach, dla pięknego efektu potrzebuję około dwóch minut. Kolejnym minusem jest załączenie przez producenta tylko jednego zapasowego paska chroniącego włoski, o czym już wspominałam wcześniej. Swoją zalotkę mam już naprawdę długo i jej metalowa konstrukcja okazała soę naprawdę świetna – nadal mogłabym nią pracować, jednak pasek zaczął powoli wymagać wymiany.
Podsumowanie
Analizując wady i zalety stwierdzam, po dwóch latach używania jednej, że chcę kolejną zalotkę MAC. Nie mam ochoty testować innej, gdy wiem, że znalazłam odpowiednią. Jednak tym razem zdecyduje się na większy rozmiar głównie ze względu na długość swoich rzęs i skrócenie czasu ich podkręcania. Mam nadzieję, że będzie równie idealna.