Czas już na recenzję róży spiekanych FM GROUP, ponieważ używam ich od okoł 5 miesięcy. Przez ten okres wychwyciłam w nich już chyba wszystkie zalety i wszystkie wady. Liczba mnoga wzięła się stąd, że posiadam dwa odcienie tego kosmetyku a mianowicie: Delicious Papaya oraz Blooming Rose.
W ofercie katalogowej znajduje się jeszcze jeden kolor Golden Toffee, którego kolor nie zachęcił mnie do kupna.
Zacznę od omówienia odcieni. Delicious Papaya to ciepły, lekko brzoskwiniowy róż o satynowym wykończeniu. Cudownie podkreśli opaloną bądź śniadą karnację. Natomiast Blooming Rose stanowi kwintesencję różu, to cukierkowy, chłodny odcień o identycznym wykończeniu jak omawiany wcześniej. Bladzioszkom i kobietom o chłodnym typie urody powinien przypaść do gustu. Oba kosmetyki nie zawierają drobinek ani złotych, ani też srebrzystych. Efekt jaki dają po nałożeniu na szczyty kości policzkowych można porównać do tafli wody. Promienie słońca cudownie odbijają się od powierzchni skóry muśniętej produktem.
Co ciekawe, w składzie spiekanego różu znajdziemy godne uwagi składniki: olej jojoba, olej makadamia, olej z nasion Limnanthes alba oraz witaminę E. Dzięki technologii spiekania kosmetyk ma dłuższy termin przydatności.
Nakładanie produktu jest bardzo proste. Wystarczy musnąć nim wszystkie części twarzy na których chcemy skopić uwagę innych osób. Nakłada się on równomiernie i nie tworząc przy tym mało estetycznych plam. Trwałość po aplikacji to kilka, kilkanaście godzin w zależności od tego, jak często dotykamy twarzy.
Opakowanie wykonano w całości z czarnego plastiku. Nie ma w nim okienka, czy chociaż dużych widocznych liter z nazwą odcienia. Co za tym idzie, dopiero po podniesieniu wieczka widzimy odcień produktu. Samo otwieranie też nie jest specjalnie wygodne, zwłaszcza przy pomalowanych lakierem paznokciach. To zdecydowanie największy minus całego produktu.
Jest to tez jeden z tych gadżetów, który z przyjemnością zabieram do walizki. Zastępuje mi czasem cień do powiek czy rozświetlasz. Jest też malutki i nie zajmuje dużo miejsca w kosmetyczce. Zawsze możemy mieć go przy sobie i ewentualnie „odświeżyć” czy wzmocnić efekt policzkowej „tafli” poza domem.
Podsumowując, bardzo podobają mi się zarówno odcienie jak i formuła produktów. Często ich używam, ponieważ nie odbiegają jakością od ich dużo drożnych kolegów innych marek. Jedynie opakowanie mogłoby być lepiej zaprojektowane. Dziś to ważny czynnik i również wpływa na decyzje o naszych zakupach, dlatego producent powinien je zmienić.